Gdy drapieżniki zebrały się nad bogobojnym układem Dimmamar zaczął on toczyć pierwsze krwawe łzy. W wojennej zawierusze brat zwrócił się przeciw bratu, a potęgi których imion nie wspomnę śmiały się w wiecznej ciemności.
Konserwator David Coal
Antarius:
Parę dni po ogłoszeniu kwarantanny Kosmiczne Wilki opuściły orbitę Antariusa zostawiając planetę (do nie dawna uważaną za wymarła) samej sobie. Ich krążownik przemieśił się w stronę Dimmamar, którego gubernator Alexiss XIII z niedowierzaniem patrzył na holomapę układu. Kilka dni później jego frustrację złagodziła informacja że okręt wojenny Kruczej Straży „Garrulai” zajął strategiczną pozycję nad orbitą Antariusa, a Astrtes rozpoczęli desant na powierzchnie planety.
Miasto Stratas posiadające największy po Pleriusie port kosmiczny było świadkiem koszmaru. W ciągu dwóch nocy lokalny garnizon poddał się sile Gwardii Zombie, a ludność cywilna była zmuszona porzucić swe domy i dobytek. Mówi się, że Gubernator planety nakazał zbrojną likwidację obozów w których zgromadzili się mieszkańcy Stratas, by zapobiec wybuchowi epidemii. Nie długo po umocnieniu pozycji wokół lądowiska przez płk. Gaigera, na obrzeża miasta dotarła kolumna pancerna Sióstr Bitwy pod dowództwem Siostry Niekompetencji. Bitwa była nieunikniona.
Dimmamar:
Alexiss XIII ni gdyby tego nie przyznał, ale nad Dimmamar zbierały się coraz mroczniejsze chmury. Prawie połowa planety była pod zgniłym butem sług mrocznych potęg. Eldarzy uderzali bez żadnego sensownego wzoru. Zaś siły Imperialne nie dość że były nieskoordynowane, to skakały sobie do gardeł. Nie mógł ufać nikomu, dostał raport, że Kosmiczne Wilki szturmują jeden z jego pałaców, gdy inne usiłują zając lądowisko Straży Śmierci. Podobno lojalni Imperium Omnicron Marines też walczyli z Kosmicznymi Wilkami. Być może Dimmamar było zgubione, ale Alexiss XIII nie zamierzał umierać wraz z nim. Wezwał Szarych Rycerzy i uśmiechnął się do siebie zadowolony.
Sztandary z dwugłowym orłem imperium łomotały samotnie na wietrze. Miejsca takie jak Miasto Hanarah, gdzie ludzie wciąż się bronili przed inwazją orków, były malutkimi wysepkami na wzbudzonym morzu zielonej przemocy. Sztab Sił Obronnych Glerios był cichym, prawie wymarłym miejscem. Tym bardziej wszystkich tam zgromadzonych zdziwił wybuch radości dowódcy garnizonu. Podstępni Eldarzy wylądowali na Gleriosie i od razu zaatakowali zieloną zarazę. Po co? Nie obchodziło to go, najważniejsze że miał czas przegrupować resztki swoich sił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz