Pod koniec 941 roku 41 tysiąclecia uwaga urzędników i historyków Imperium skupiona była na działaniach wojennych w Segmentum Solar, określonych później mianem drugiej wojny o Armageddon. Dlatego tragedia układu binarnego Dimmamar, znajdującego się na północno – wschodnich rubieżach Segmentum Obscurus pozostała do tej pory nieopowiedziana.

Siądźcie więc wygodnie i wysłuchajcie historii o bohaterach i potworach, zwycięstwach i porażkach oraz chwale i zdradzie. Posłuchajcie o krwawych Łzach Dimmamar…

Fragment Łez Dimmamar

Autorstwa Konserwatora Davida Coal’a

Data Imperialna: 0 380 985.M41

sobota, 11 czerwca 2011

II Tura kampanii - wyniki i opisy bitew (część II)

Dimmamar

1. Kosmiczne Wilki (Kompania Erika Morkaia) vs. Szarzy Rycerze – scenariusz: Suprise Attack. Zwycięzca: Kosmiczne Wilki
 
Opisy Bitwy:

Kosmiczne Wilki:

Bitwa o pałac

Pod osłoną nocy watahy podeszły w pobliże pałacu, zajmując dogodne pozycje i ustalając położenie wroga. Wydawało się, że wartownicy niczego nie zauważyli, jednak tuż przed świtem przed pałacem można było dostrzec pospieszne ruchy, a za murami pojawiły się postaci w ciężkich pancerzach, wyglądali na Szarych Rycerzy. Spodziewałem się, że będą w okolicy, jednak miałem nadzieję, że nie zareagują tak szybko, i tego dnia nie będziemy musieli stawać naprzeciw siebie.  Ale było już za późno by się wycofać, wydałem więc natychmiast rozkaz do ataku.
Ze wszystkich stron ruszyły watahy pod osłoną pojazdów. Długie Kły zajęły pozycje i rozpoczęły ostrzał pałacu, który nie robił większego wrażenia na obrońcach ukrytych za potężnymi murami, dał jednak czas na dotarcie wilczym braciom na pozycje dogodne do szturmu. Na tyłach starliśmy się z niewielkim oddziałem rycerzy, który szybko wyłączyliśmy z walki.
Szarzy Łowcy wdarli się do pałacu, przedzierając się przez obronę i wdzierając się w głąb fortyfikacji.
Nagle przy pozycjach zajmowanych przez Długie Kły teleportował się oddział Paladynów, a chwilę później tuż obok pojawiła się inna grupa rycerzy w najcięższych pancerzach.  Ta flanka była już stracona. Z ciężkimi stratami udało się wycofać. Poświęcenie wilczych braci nie poszło jednak na marne, dało czas na przeszukanie pałacu pozostałym watahom. Rycerze zbierali już siły do kontruderzenia na kompleks, nie było sensu ryzykować niepotrzebnych strat, dałem  więc sygnał do odwrotu.
Walka z zakonnymi braćmi nie przyniosła wiele chwały, udało się wykonać zadanie, lecz było to gorzkie zwycięstwo.
                                                                                                Z osobistych zapisów Thorvalda Vegvisira

Szarzy Rycerze:

Siły 4 Braterstwa rozmieszczone w pałacu gubernatora odpierały ataki przeważających sil wroga przez czas wystarczający do namierzenia i przesłania ataku teleportacyjnego wykonanego przez Terminatorów braterstwa. W czasie gdy terminatorzy dokonywali czystki sił atakujących od strony parków miejskich, oddziałom Wilków udało wedrzeć się do pałacu gubernatorskiego i spenetrować jego sanctum. Najprawdopodobniej Wilki odnalazły cel swoich działań gdyż nie stawiały zaciekłego oporu podczas odbijania pałacu przez oddział terminatorów pod moim dowództwem. Przeciwnik wycofał się pod osłoną ostrzału artylerii oraz potężnych burz osnowy przywołanych przez dowodzącego wilkami Kapłana Run. Cel ataku i powód zajadłości z jaką potomkinie Russa atakowali pałac gubernatora, nie zważając na siły Bractwa zagradzające im drogę oraz słane do nich protokoły Inkwizycyjne i Zakonne wzywające do natychmiastowego zaprzestania działań bojowych, jest zastanawiający i wymaga zainteresowania Inkwizycyjnego.

2. Kosmiczni Marines Chaosu vs Kosmiczne Wilki (Kompania Ragnara Blackmane’a)– scenariusz: Capture and Control. Zwycięzca: Kosmiczni Marines Chaosu 

Opis Bitwy:


Kosmiczne Wilki:

Brak 



Kosmiczni Marines Chaosu:

Tym razem byliśmy gotowi.
Po wybraniu przyczółka przy ruinach świątyni, gdzie pod ziemią dorastało nasze dzieło, Putris wraz ze składem pojechał zabezpieczyć drugi punkt lądowań.
Było jeszcze ciemno, gdy Death Guard, ostrzelał zbliżające się Rhino nieprzyjaciela, przejeżdżające przez niedaleki las. Jak miało się wkrótce okazać znów byli to dzicy Space Wolves.
W tych ciemnościach udało się jednak kierowcy Rhino skutecznie unikać ognia. W tym czasie wszystkie jednostki Death Guard pojawiły się na polu walki, a Putris nadal zmierzał w kierunku celu.
Po chwili okazało się, że nie tylko Rhino tu zbłądziło. Na pole walki wbiegli Grey Hunterzy pod wodzą Rune Priesta, Land Raider ze składem terminatorów, przybocznej straży Dowódcy Wilków
jadącego wraz z nimi. Wylądował również Drop Pod ze składem Grey Hunterów, a Rhino zbliżało się do przyczółka Death Guard. A na dogodną pozycję na górce wbiegli Long Fangs.
I rozpętało się piekło.
Na lewej flance jeden oddział Death Guard w Rhino bronił przyczółka. Wspierał go Dreadnought, Vindicator oraz dwie Blight Drony. Środkiem jechały dwa Vindicatory, Rhino ze składem, Blight Drona oraz
Dreadnought. Na prawej flance podążał samotnie Dreadnought. Putris był głęboko na terenie wroga.
Lewa flanka zaliczyła Drop Poda z Grey Hunterami, którzy z melt usmażyli Vindicatora, po czym zginęli od zmasowanego ognia dosłownie wszystkiego co zostało wokół. Drop Pod ocalał do ostatniej chwili, ale wreszcie udało się
zniszczyć go szczęśliwym strzałem z plazma guna. Lewą flankę odwiedzili też scouci, którzy zniszczyli Dreadnoughta z melt, a potem podzielili los Grey Hunterów. Rhino, które od początku jechało w stronę Death Guard, próbowało
schronić się w ruinach świątyni, jednakże Blight Dronka zniszczyła je swym wyziewem. Oddział Blood Claws zaatakował tą że Blight Dronę. Nie udało im się jej jednak zniszczyć, a ta wraz z Vindicatorem pochowała ich pod gruzami pobliskiej
świątyni. Tak lewa flanka została oczyszczona.
Na środku Vindicatory ostrzeliwane przez Long Fangs powoli toczyły się naprzód próbując strzelać to do Land Raidera to do Long Fangs. W między czasie Dreadnought zdołał zwariować i ostrzelać jednego z nich, na szczęście tylko go
wstrząsnął po czym się zrehabilitował 'wybuchając' Land Raidera w walce wręcz. Chwilę wcześniej Land Raider zaliczył przymusowe hamowanie po strzale z Vindicatora.
Putris tuż po pojawieniu się wspomnianego Land Raidera miał nieprzyjemność walki z terminatorami. Wykazał się wielkim kunsztem i wessał wrogiego dowódce swym force weaponem by potem on jak i jego oddział zasmakować stali reszty terminatorów.
Te jednakże padły po chwili od plazm drugiego składu Death Guard i szarży Dreadnoughta.
Prawą flanką biegł Lone Wolf, który podczas bitwy spotkał się w sumie z dwoma Dreadoughtami. Jednego zniszczył, a drugi wbił go w ziemię.
Przyczółka Wilków na prawej flance bronił Rune Priest wraz z oddziałem Grey Hunterów, którzy wymieniali ogień z jedną z Dronek. Powoli jednak ginęli od jej ostrzału by ostatecznie paść w walce wręcz z Plague Marines. Tu waleczny Champion zaliczył
Rune Priesta, wymianę power fistów z Wolf Guardem po czym zając przyczółek wroga.
W między czasie Dronka na lewej flance wraz z Vindicatorem i Dronką na środku, rozstrzelały Long Fangów.
I na polu bitwy zrobiło się cicho i spokojnie. Słychać było tylko bzyczenie much znad trupów Space Wolves.


3. Kosmiczne Wilki (Kompania Engira Krakendooma) vs Kosmiczni Marines (Omnicron Marines)  - scenariusz: Capture and Control. Zwycięzca: Kosmiczne Wilki

Opis Bitwy:

Omnicron Marines

Komunikat został nadany. Omnicron Marines nie zamierzali przelewać krwi braci Astartes, więc zażądali by Kosmiczne Wilki wycofały się z miasta. Jednak synowie Russa jak okazali się zbyt dumni i uparci aby ich posłuchać. Tak po prawdzie było to do przewidzenia, ale cóż, zawsze należało spróbować. 

Do pierwszego kontaktu doszło na obrzeżach miasta. Tam też polała się pierwsza krew. Być może sprawy potoczyły by się inaczej gdyby nie to, że obie strony były pod dowództwem kapelanów, którzy robili świetnie to co do nich należało: wzbudzali święty gniew w swoich braciach. 

Kapelan Pius z Omnicron Marines dostał zadanie poprowadzenia szpicy zwiadu, która miał zinfiltrować teren oraz zająć i utrzymać kluczowe przyczółki. Po ostatniej porażce w  starciu z orkami skauci chcieli wykazać się swymi umiejętnościami i zażartością w boju. Jak tylko padło hasło do ataku neofici rzucili się na wroga. Powietrze wypełnił nieustający huk wystrzałów, dym i eksplozje, które zagłuszały jęki rannych i konających. Obaj kapelani szybko jak wiatr przemierzali pole bitwy zostawiając na swej drodze śmierć i zniszczenie. Tylko przypadek sprawił, że nie spotkali się w epickiej bitwie, którą pewnie długo by opiewano w zakonnych sagach i kronikach. 

Jednak kiedy kurz opadł chyba obie strony zreflektowały się co się właśnie stało. Być może to nie pierwszy raz gdy Astartes ścierają się ze sobą w bratobójczej walce, ale to nie zmienia faktu, że każdy taki przypadek jest równie szokujący. Kiedy tylko krew przestał wrzeć w żyłach ich serca ściął lód. Nawet jeden brat, który przeszedł przez Wrota Światła jest niepowetowaną stratą, nawet jeden brat, który zasnął na czerwonym śniegu jest bolesnym ciosem dla Imperium Człowieka. Obie strony bez słowa zebrały swych rannych i zabitych po czym wycofały się na pierwotne pozycje. 

W nocy z wilczego obozu dało się słyszeć żałobne wycie i odgłosy uczty. Omnicron Marines w ciszy spoglądali na ciała poległych braci a ich serca ściśnięte były żalem i przerażeniem. Jednak to nie śmierć wywoływała strach w tych, którzy go nie znają. To los dużo gorszy od niej, który czekał każdego z nich. 

Przyczółek nie został zdobyty. Kapelan Pius otrzymał reprymendę i pokutę.

Kosmiczne Wilki:

Vigge Czerwona Czupryna spojrzał na pole bitwy opierając opancerzone łokcie na kierownicy swojego motocykla. Obrzeża miasta skąpane w czerwonym świetle zachodzącego słońca wyglądały… Wyglądały żałośnie. A może nie? Może to tylko podły nastrój Wilczego Kapłana wpływał tak na jego percepcję. Odniósł zwycięstwo. A mimo to był zły. Był zły na siebie, na sytuację i na Omnicron Marines, którzy zmusili go by przelał krew innych Astartes. Saga Czerwonej Czupryny, ani żadnego z jego ludzi nie będzie wychwalała tego dnia i tej bitwy.
Szum komunikatora wyrwał Kapłana z zamyślenia – miał jeszcze obowiązki do wykonania. Vigge obudził ducha maszyny motocykla, zasalutował w kierunku pozycji wroga i opuścił pole bitwy. Nie było czasu na ponure myśli, miał wojnę do stoczenia. Liczyło się tylko dziś i jutro, wczoraj bezpowrotnie przepadło.

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz